Droga przez las
Ochrona przyrody

Drogi – szlaki Śmierci zwierząt

Użytkownicy dróg często poruszając się nadmierną prędkością nie zauważają spacerującego po jezdni jeża czy też przebiegającego zająca. Pomimo akcji wielu nadleśnictw instalujących na poboczach dróg barwne plansze pt. „Pozwólmy im żyć”, przejechane zwierzęta na drodze to obrazki nader częste. Na planszach rysunek jeża czy sarny jest informacją, iż one tutaj występują i proszą o ochronę. Takie plansze spotykamy często na terenie obszarów leśnych wokół Leżajska, Garwolina czy Łobza.

To wspaniała inicjatywa, jest warta spopularyzowania w innych rejonach kraju, bowiem spokojniej jadąc uratujemy życie wielu zwierząt. W Polsce nie prowadzi się kompleksowych badań nad ilością przejechanych zwierząt. Przez kilka lat prowadziłem obserwacje na drogach szybkiego ruchu (okolice Siewierza, Pszczyny), a także na drodze przebiegającej przez Puszczę Bolimowską czy też na trasie kolejowej tzw. węglowej, na Kujawach, co uświadomiło mi ogrom strat. Coraz częściej do preparatorów trafiają przejechane wydry, bażanty czy też wiewiórki.

Co robią kierowcy z przejechanymi zającami, potrąconymi czy zabitymi dzikami i sarnami tego nikt do końca nie wie. Z wieloletnich badań prowadzonych na terenie tylko jednego niemieckiego landu Nadrenii Westfalii wynika, iż na tamtych drogach ginie rocznie ok. 15 proc. populacji dzików, około 5,5 proc. jeleni (w roku gospodarowania łowieckiego 1999/2000). Dla sarn ubytki są znacznie wyższe i wynoszą ok. 25 proc., szczególnie dużo ginie osobników w pierwszym roku życia. Organizatorzy tego monitoringu informują, że w wyniku kolizji z pojazdami w ciągu roku zginęło 69367 szt. tzw. zwierzyny futerkowej, z czego 30311 sztuk łownej zwierzyny kopytnej. Straty zwierząt są olbrzymie, bo trzeba wiedzieć, iż u naszych sąsiadów znacznie więcej saren i dzików przypada na hektar rolniczo-leśnej przestrzeni produkcyjnej. Dużo utwardzonych dróg przecinających pola i lasy to, paradoksalnie, przyczyna „ekologicznego zła” w środowisku lokalnym.

W Niemczech, podobnie jak we Francji, kierujący pojazdem ma bezwzględny obowiązek powiadomienia policji (żandarmerii) o przejechaniu zwierzęcia. Każdemu kierowcy też na tym zależy po to, aby uzyskać zaświadczenie do ubiegania się w biurach ubezpieczeń drogowych o stosowną rekompensatę.

W warunkach europejskich, tj. starych krajach UE prawo to ma jasny i przejrzysty obraz gdyż:

  • Kierowca samochodu, który potrącił zwierzynę powinien po zabezpieczeniu miejsca wypadku powiadomić najbliższy urząd policji. Ważne jest dokładne podanie miejsca wypadku, aby policja powiadomiła o zdarzeniu administrację leśną lub dzierżawcę obwodu łowieckiego. Czasem zwierzę ostatkiem sił oddala się od miejsca wypadku i dzierżawca obwodu z psem myśliwskim powinien łatwo móc ją znaleźć. Prawo lokalne zezwala na dostrzelenie (lub uśpienie) sztuki przez myśliwego lub lekarza weterynarii. Tusza takiego zwierzęcia jest własnością dzierżawcy obwodu. Kierowcy uszkodzonego pojazdu nie wolno zabrać zwierzyny do bagażnika, gdyż jest wówczas posądzony o kłusownictwo.
  • Zaświadczenie o wypadku i uszkodzonym pojeździe kierującemu samochodem jest konieczne do uzyskania odszkodowania za uszkodzony pojazd.
  • W Polsce dzika zwierzyna w stanie wolnym jest własnością skarbu państwa i pozyskana w wyniku polowania stanowi własność dzierżawcy obwodu.

Wiele osób nie wie co robić ze zwierzyną zabitą lub potraconą na drogach. Jaki jest rozmiar strat w skali kraju też nikt bliżej nie potrafi określić, bowiem nie prowadzi się na ten temat żadnych badań. Na drogach spotykamy wiele rozjechanych lisów i innych zwierząt. 4 maja ub.r. na „Gierkówce” w okolicach Radomska i Siedlca Dużego (Nadleśnictwo Gidle i Złoty Potok) nikt się nie zainteresował zabitym dzikiem i młodym jeleniem. Dzik był spory, ok. 65 kg. Dzika rozjechały samochody na strzępy, byczek miał zmiażdżony zad. To obraz naszej świadomości ekologicznej i wiedzy o zasadach postępowania z potrąconą zwierzyną. Kierowcy pędzą, zapominając nawet o usunięciu na pobocze rozjechanej sztuki. Trudno to wyjaśnić. Trudno zrozumieć niektórych mieszkańców Opolszczyzny, w sąsiedztwie autostrady A-4, dziurawiących siatkę osłaniającą jezdnię przed wtargnięciem zwierzyny na pasy jezdni. Przez takie luki zwierzyna wychodzi na drogę, a na efekt nie trzeba długo czekać. Np. w 2002 roku w okolicach Brzegu dwa dziki przedostały się przez właśnie taką dziurę na jezdnię, aby za chwilę znaleźć się pod kołami samochodu. Dziki chcieli odciągnąć na pobocze dwaj mężczyźni, jeden z nich podczas tej czynności zginął pod nadjeżdżającym samochodem.

Grodzimy autostrady, budujemy zakrzaczone profile naprowadzające, zielone mosty, przejścia górą nad tunelami i przepusty na ciekach wodnych po to, żeby zminimalizować negatywne oddziaływania nowych dróg na rodzimą populację zwierząt. Jednak stanowczo za mało podejmujemy działań na rzecz podniesienia naszej świadomości w tym zakresie. Temat chyba powinien być częściej podejmowany w mediach, powinny też być wydawane oddzielne publikacje (np. ulotki) poświęcone temu zagadnieniu.

Fot. bertvthul / pixabay

Ilona to autorka i ekolog, absolwentka studiów z dziedziny ochrony środowiska. Jako wegetarianka z pasją do roślin, w szczególności do swojej kolekcji monster, i kundelkiem Waflem u boku, Ilona pisze inspirujące i naukowo poparte artykuły. Jej teksty oferują praktyczne rady i spostrzeżenia na temat zrównoważonego życia i wpływu na środowisko. 🌱🐾